czwartek, 8 sierpnia 2013

Dzień dwunasty

Serpelice - Gruszki (144,26 km, 7h 28min.)

Dokładna trasa: Serpelice - Mierzwice - Siemiatycze - Kleszczele - Hajnówka -Białowieża - Narewka - Gruszki

Nocleg w domu pielgrzyma był spokojny. Zdążyłem zebrać się na godz. 7:00, aby uczestniczyć we mszy świętej. Odprawiał ją zakonnik odpowiedzialny za prowadzenie domu, więc tuż po mszy podziękowałem mu za nocleg i ruszyłem dalej. Trasa wiodła tuż przy Bugu - jadąc do Mierzwic trafiam na wiele ośrodków wypoczynkowych, którym jednak wiele brakuje do współczesnych standardów. Czas w tych ośrodkach zatrzymał się w poprzedniej epoce. O nowoczesności mogą tylko świadczyć anteny satelitarne umocowane na rozpadających się drewnianych domkach. Atrakcyjność okolicy jest duża i być może w niedalekiej przyszłości te ośrodki doczekają się remontów.

Kościół pw. Św. Piotra i Pawła w Serpelicach.

Dojeżdżając do Kózek, przekraczam Bug i jadę w stronę Siemiatycz. W miejscowości tej zdobywam potwierdzenie, jem śniadanie i zwiedzam miejscowe kościoły. Na uwagę zasługują kościół pw. Wniebowzięcia NMP oraz cerkiew św. Apostołów Piotra i Pawła. Potem kieruję się do Kleszczeli - tu zwraca moją uwagę cerkiew Zaśnięcia Bogurodzicy. Zdobywam pieczątkę w szkole oraz punkcie informacji. Dowiaduję się też, że Kleszczele to obecnie miasto, które odzyskało prawa miejskie nadane mu przez króla Zygmunta Starego w 1993 roku. Poprzednie prawa miejskie obowiązywały w latach 1523-1950. Taka to oto zawiła historia. Natrafiam tu na dwóch innych rowerzystów, którzy pospiesznie szukają kogoś, aby poprosić go o pomoc.


Cerkiew Zaśnięcia Bogurodzicy w Kleszczelach.

Jadę dalej. Za miejscowościom zaczynają się odcinki drogi przeznaczone do remontu. Wszystko rozkopane, wprowadzono ruch wahadłowy. I tak do Hajnówki. Trochę trudno, bo należy zmieścić się czasowo w danej fazie, gdy obowiązuje zielone światło. W Hajnówce obiad, jak zwykle w Biedronce. Zakupy w księgarni - mapa okolicy. Ruszam dalej do Białowieży. Trasa bardzo dobra, w lesie, po płaskim. Po 20 km dojeżdżam do Białowieży. Potwierdzenie nie stanowi problemu - zdobywam je w punkcie PTTK. Trochę odpoczywam, po czym przez puszczę, drogą szutrową jadę w kierunku Narewki. Znowu kolejne 20 km. Jedzie się przyjemnie, choć czasem nawierzchnia staję się bardziej wyboista. Do tego stopnia, że spadają raz sakwy. Wtedy momentalnie oblatują mnie tzw. końskie muchy.


Ciekawa zabudowa - charakterystyczne dla regionu.
W Narewce zdobywam potwierdzenie na przystani kajakowej. Trochę odpoczywam. Natrafiam ponownie na dwójkę rowerzystów, których widziałem po raz pierwszy w Kleszczelach. Znikają mi z pola widzenia, gdy jadę zapoznać się choć trochę z trasą na jutro. Z Narewki jadę do Gruszek. Na mapie ich nie mam, choć widzę drogowskazy. Po drodze mijam cmentarz żydowski - kirkut - uporządkowany przez młodzież z izraelskiego liceum. Dojeżdżając do Gruszek, w miarę szybko docieram do miejsca noclegu. Śpię sam w pokoju trzyosobowym. Mam wspólną łazienkę, ale jest ok. To tylko jeden nocleg. Jak się okazuje w tym samym miejscu śpią też wcześniej dwukrotnie spotkani rowerzyści. Jeden z nich to Amerykanin. Nie dowiaduję się nic bliżej. Noc przychodzi szybko.


Napotkany po drodze do Gruszek kirkut.
Trasa



Zdjęcia