poniedziałek, 6 października 2014

Dzień dwudziesty

Gdańsk - Łeba (139 km, 7h 42 min.)

Gdańsk - Sopot - Gdynia - Kosakowo - Mrzezina - Puck - Władysławowo - Rozewie - Karwia - Żarnowiec - Żelazno - Łeba

Po późnym wieczorze dnia powszedniego rano wstaje mi się niechętnie. Dodatkowo za oknem słyszę padający deszcz, i to całkiem spory. W takiej pogodzie jazda na pewno nie będzie przyjemnością. Gdy kończę się zbierać, deszcz trochę ustaje. Wymeldowuję się ze schroniska - z czystym sumieniem mogę je polecić każdemu. Jedna co mnie dziwiło to fakt, że schronisko młodzieżowe było tak naprawdę pełne emerytów, którzy spędzali swoje wakacje nad morzem.

Niezbyt zachęcający poranek w Gdańsku.


Szybki przejazd do Gdyni, gdzie pogoda zmienia się diametralnie. Wychodzi piękne słońce, jednak wieje silny wiatr. Port w Gdyni i jego atrakcje na pewno są warte obejrzenia. Kolejka do morskiego akwarium, wycieczki przy zacumowanych tam statkach to dowody na moje słowa. Pstrykam kilka ładnych fotek. Mam szczęście trafiając jednocześnie na cumujące w porcie Dar Młodzieży i Dar Pomorza.

Piękny Dar Młodzieży cumujący w porcie w Gdyni.
Wyjeżdżam z Gdyni trasą dość ruchliwą z dużym ruchem samochodów ciężarowych. Przejeżdżając w okolicy Oksywia przez wiadukt nad portem dostaję kilka klaksonów od przejeżdżających kierowców. Jadę jednak dalej. Po ciężkiej przeprawie czas na krótki postój i posiłek przy osiedlowej Biedronce. Potem trochę pod górę i drogą na Kosakowo. Mój GPS błądzi, nie ma naniesionych nowych dróg, jakie powstały niedawno. Pogoda zaczyna się trochę psuć. Słońce zakrywają chmury deszczowe. Droga w kierunku na Puck jest również bardzo ruchliwa - to jedyna trasa, jaka wiedzie do Pucka i na Hel. Jazda nie jest zbyt przyjemna. Gdy mijam Puck jestem w bezpośredniej bliskości Zatoki Puckiej no i oczywiście morza. W tej części drogi korzystam z trasy R10 - międzynarodowej trasy rowerowej.

Piękna panorama Zatoki Puckiej.

Tak docieram do Władysławowa. Dalej postanawiam trochę zboczyć z wyznaczonej trasy i udaję się na Hel. Jazda tym wąskim skrawkiem ziemi, gdzie zmieszczono drogę krajową, linię kolejową oraz ścieżkę rowerową jest dużą przyjemnością. Docieram do pierwszego pola kempingowego, gdzie dużą atrakcją dla turystów jest kite-surfing. Ewolucje wykonywane przez entuzjastów tego sportu rzeczywiście robią duże wrażenie. W oddali widać las kite'ów co sugeruje, że dla wielu jest to ulubiony sport.

Wymarzone miejsce dla miłośników kite surfingu.
Cetniewo, Rozewie, Karwia to kolejne miejscowości na mojej trasie. Jadę bez większych przerw, gdyż przede mną jeszcze spory dystans. Mijając Karwię zmieniam kierunek jazdy - udaję się na północ w kierunku lądu. Jazda nie jest łatwa, gdyż pod dość silny wiatr. Mijam miejscowości, gdzie wydobywa się polską ropę oraz polski gaz ziemny. Znajduje się to niedaleko Żarnowca, który słynie również z wielkiego jeziora. Potem jeszcze trochę w głębi lądu, po czym na wysokości Żelazna jadę w kierunku morza - do Łeby. W samej Łebie ze względu na weekend nocuję na polu namiotowym. Po raz pierwszy i ostatni na wyprawie tegorocznej rozkładam namiot. Nocleg upływa spokojnie, jednak w nocy budzą mnie krzyki powracających znad morza, z weekendowej dyskoteki. Spotykam też parę podróżującą na rowerach jednak w kierunku przeciwnym do mojego. Dają mi pewne wskazówki co do kolejnego etapu i jazdy do Jarosławia - przez poligon wojskowy.

Zdjęcia