poniedziałek, 10 listopada 2014

Dzień dwudziesty trzeci

Kamień Pomorski - Borzysławiec (134 km, 7h 16 min.)

Kamień Pomorski - Dziwnówek - Dziwnów - Międzywodzie - Międzyzdroje - Wapnica - Dargobądz - Wolin - Stępnica - Goleniów - Lubczyna - Borzysławiec


Poranek w Kamieniu jest dość pochmurny. Słońca mało, ale nie pada. Droga, jaka przede mną, wymaga powrotu drogą 107 do miejscowości Wrzosowo. Stąd kieruję się na Dziwnówek. Po drodze mijam kilka radarów oraz jeden patrol policji, który właśnie złapał kogoś za przekroczenie dozwolonej prędkości. Ścieżka rowerowa, jaka biegnie po prawej, zajęta jest przez trenujących biegaczy. Bieganie nawet na wczasach jest popularne.


Miejsce noclegowe w Kamieniu Pomorskim.
Gdy dojeżdżam do Dziwnówka zauważam zmianę w wyglądzie tutejszych kurortów. Wiele restauracji skupionych przy głównej drodze, wesołe miasteczka z atrakcjami dla dzieci. Trochę inaczej niż do tej pory. Zachodnia część wybrzeża różni się od tej środkowej i na pewno wschodniej. Jest to też ta część, do której zapuszczają się mieszkańcy naszego regionu. Sam pamiętam, jak w młodości bywałem tutaj na wakacjach. Mijam Międzywodzie a potem Międzyzdroje. Pogoda nie najlepsza, nadal bez słońca, ale nie pada. Jazda w Woliński Parku Narodowym jest całkiem przyjemna. Trudność stanowi kilka podjazdów. Na szczęście są też zjazdy.

Dowód na kończące się pomału lato.

W Międzyzdrojach zdobywam potwierdzenie w miejscowym puncie PTTK. Kupuję też sobie obiad i chowając się przed przelotnym deszczem pod drzewem poświęcam trochę czasu czasu na jego zjedzenie. Przede mną jeszcze wiele kilometrów więc nie ma czasu na dokładniejsze zwiedzanie. Wyjazd z Międzyzdrojów przysparza wiele kłopotów - wszystko przez zakaz rowerowy dot. drogi S3. Jadę więc na Wicko i Lipnicę - niedaleko jest znajomo brzmiący Lubin. Z Wapnicy jadę lasem (nadal Woliński Park Narodowy) do Dargobądza. Tutaj ponownie wjeżdżam na drogę S3. Brak już tutaj znaków o zakazie dla rowerów. Dalsza trasa prowadzi do Wolina. Tutaj kolejny posiłek - tym razem słynna bułka z bananem. W miejscowym muzeum zdobywam potwierdzenie.

Jak wrócić znad morza?

Dalsza trasa wiedzie do Stępnicy. Droga dużo spokojniejsza niż S3. Jednak jak się później okaże droga ta jest proponowana jako alternatywa dla powrotów znad morza. W Stępnicy spoglądam na Zalew Szczeciński. Nie jest to ostatnia moja wizyta na marinie.

Marina w Stępnicy.
W ładnych okolicznościach przyrody jadę dalej. Przede mną jeszcze Goleniów i Lubczyna, gdzie zakończę dzisiejszy etap. Goleniów słynie z tego, że w jego okolicy znajduje się lotnisko dla miasta Szczecina. Informacja turystyczna jest już zamknięta więc zdobywam potwierdzenie w miejscowej stacji PKP. W Biedronce kupuję butelkę napoju i udaję się na ucztę - pizza w pobliskiej pizzerii. Właściwe zakończenie niedzieli. Pod koniec dnia zaczyna pomału przebłyskiwać słońce. Wszystko przez wiatr, który rozgania chmury. Jadę po uczcie dalej. Kierunek Lubczyna i Borzysławiec, gdzie mam nocleg. Lubczyna znana jest z dostępu do Jeziora Dąbie. Gdy dojeżdżam na miejsce, wrażenie robi nowa marina, zbudowana za pieniądze unijne.

Lubczyńska marina.
Zdobywam pieczęć w pobliskiej "tawernie". Potem przejazd do Borzysławca. gdzie mam nocleg w gospodarstwie agroturystycznym. Dzień udany. Nie dopadł mnie deszcz.

Zdjęcia