poniedziałek, 10 listopada 2014

Dzień dwudziesty czwarty

Borzysławiec - Mieszkowice (166km, 9h)

Borzysławiec - Lubczyna - Szczecin - Gryfino - Krajnik Dolny - Piasek - Cedynia - Siekierki - Mieszkowice

Miejsce noclegowe okazało się bardzo dobre. Cisza, spokój no i prywatność, o którą nieraz bardzo trudno. Śniadanie zjadam jeszcze w gospodarstwie agroturystycznym, więc nie ma potrzeby by zatrzymywać się przy jakimś sklepie. Przede mną droga w kierunku Szczecina. Na początek przejeżdżam przez Lubczynę, która o tej porze wydaje się jeszcze uśpiona. Po kilkunastu kilometrach wita mnie znak oznajmiający przekroczenie granic administracyjnych Szczecina. Jednak muszę przejechać jeszcze kilkadziesiąt kilometrów, by ze Szczecina wyjechać. A przejazd nie jest wcale łatwy. Pierwsze kłopoty pojawiają się na estakadach. Nieraz jestem tak wysoko nad ziemią, że włącza się lęk przed wysokością. Trochę kłopotów nastręcza wjazd do historycznego centrum miasta. Wiele dróg i nie wszystkie prowadzą do Zamku Książąt Pomorskich. Na pierwszy plan wysuwa się marina wraz z górującą nad nią Akademią Morską.

Wejście do Starego Miasta Szczecina


W centrum widzę budynek filharmonii szczecińskiej - wg mnie zupełnie nie pasuje do układu architektonicznego tego miejsca. Każdy ma jednak prawo do własnego zdania. W Zamku nie mogę zdobyć pieczęci, gdyż jest otwarty dopiero od godz. 10:00. Jestem zmuszony zaczekać, ale warto. Pieczęcie z tego historycznego miejsca są naprawdę ciekawe. Po krótkiej poczekalni czas na dalszą jazdę. Z dużą pomocą przychodzi mi urządzenie GPS. Dzięki niemu sprawnie wydostaję się z tego rozległego miasta. Na wylocie robię sobie przerwę na drugie śniadanie w przydrożnej Biedronce. Potem już tylko jazda drogą krajową nr 31 przez Gryfino i Widuchową. Gryfino to miejscowość graniczna - przez most i już jest się w Niemczech.

Zamek Książąt Pomorskich w Szczecinie - jedna z fasad.

Z Widuchowej jadę tak, by trzymać się jak najbliżej granicy i w ten sposób dojeżdżam do Krajnika Dolnego. Tutaj z zaciekawieniem przyglądam się handlowi przygranicznemu. Szyldu sklepowe w języku niemieckim. Największym zainteresowaniem cieszą się kantory, apteki, sklepy spożywcze oraz salony fryzjerskie. Brakuje mi jeszcze tutaj gabinetów dentystycznych a byłby komplet najatrakcyjniejszych dla obcokrajowców punktów usługowych  w Polsce. Z Krajnika Dolnego przez Krajnik Górny jadę w kierunku Cedyni. Znana historycznie miejscowość.

Zdjęcie konkursowe - 4 miejsce w Polsce.
Trasa przebiega przez Park Krajobrazowy Doliny Dolnej Odry. Jest niezwykle malownicza. Przejeżdżam też przez Puszczę Piaskową, a w miejscowości Piasek zdobywam potwierdzenie z tutejszego muzeum. Trochę miałem kłopotów z jego zdobyciem ze względu na nieobecność właściciela. Muzeum znajduje się na prywatnej posesji, a właścicielka wyjechała do miasta na zakupy. Jednak podczas opuszczania Piasku natrafiłem na nią. To się nazywa fart. W Cedyni odwiedzam miejsce słynnej bitwy, upamiętnione okazałym pomnikiem, który góruje nad okolicą.

972 - Bitwa pod Cedynią
W Cedyni mam krótki postój na czas obiadu. W trakcie przechodzi krótki deszczyk, po którym znowu zaczyna świecić słońce. Deszcz przywiał wiatr, który jednocześnie utrudniał jazdę. Mam wrażenie, że tegoroczna część mojego rajdu bardzo często prowadziła pod wiatr właśnie. Nigdy nie ma lekko. Z Cedyni jadę dalej - wzdłuż Odry. Podziwiam uroki tutejszego parku krajobrazowego. Jest naprawdę czym oko nacieszyć. W miejscowości Siekierki dopada mnie kolejny deszcz. Na szczęście zdołałem schronić się pod wiatą przystanku autobusowego. Po deszczu ponownie wychodzi słońce i mam jeszcze czas na zwiedzenie miejscowego kościoła, sanktuarium.

Park Krajobrazowy Doliny Dolnej Odry.
Z Siekierek jest już naprawdę niedaleko do miejsca noclegu, czyli Mieszkowic. Dojeżdżam tuż przed 20 i mam czas na zakupy w miejscowej BiednejRonce. Zaopatrzony szukam hotelu w Mieszkowicach. Znajduję go na końcu miejscowości. Dobra lokalizacja zważywszy na fakt, że to hotel weselny. Goście mogą się tu głośno bawić nie zakłócając noclegu innym. Pokój hotelowy jest w porządku. Jest telewizor i schludna łazienka z prysznicem. Dobre warunki jak na ostatnią noc poza domem w tegorocznej wyprawie.